
poniedziałek, 12 grudnia 2011
niedziela, 13 listopada 2011
11.11.11 plus 12.11 i 13.11 ŁEBA;-)

fot.R.Orlińska
Zapowiadało się mega nudno...
Nie dość, że "spokojna" ekipa, to jeszcze nad nudnym jak flaki z olejem morzem.
A w górach inwersyjna pogoda...
I jakże ja się myliłam!
Opisać się nie da wszystkiego;-)
Dawno się tak nie uśmiałam. Niestety 11.11.11 godz. 11:11 spędzona została w busiku...Niemniej jednak potem było już tylko gorzej;-))))
Były i warsztaty z fotoszopa, i CTRL T, i KASETA, i teledysk, i ABBA, i Modern Talking, i Lightroom, i "nie depczcie piasku", i dziadyga w pociągu, i rowery enduro najnowszy model,i bursztyny, i mrukowaci sprzedawcy rybek, i much much more;-)
może kiedyś więcej napiszę;-)
Nadciągają kumulusy...

Zawsze się bałam, że kiedyś nasze cienie będą bardziej szalone od nas!;-))

Kontrol Te;-)

Najnowszy model roweru enduro-pamiętający jeszcze wujka Adolfa;-)))

Prawie jak Bieszczady.

Tylko nie depczcie piasku!






O wschodzie słonka.
poniedziałek, 7 listopada 2011
niedziela, 30 października 2011
30.10 rowerowe światełko pamięci

Dawniej wieś z karczmą i hutą szkła, zbudowaną drugiej połowie XVIII wieku . Wieś położona nad jez. Jełguń. Planowany kościół ostatecznie zbudowano w sąsiedniej Nowej Wsi. Obecnie po wsi nie ma śladu (fragment łąki oraz niedawno odsłonięty pamiątkowy krzyż z tablicą), tereny uległy prawie całkowitemu zalesieniu.
Wcześniej teren należał do rządowego obszaru okolic Łańska.
Z tej to okazji wieś została wysiedlona i zrównana z ziemią.
Również i cmentarz podzielił los wioski.


Bałdy-Wrota Warmii i Trakt Biskupi.

Warmińska chałupa w Nowej Wsi.

2 krzyże koło leśniczówki "Zazdrość" upamiętniają zbiorowe mogiły, w miejscu, gdzie 1 dywizja zapasowa z korpusu Belowa zaatakowala tabory XIII korpusu Klujewa.
Cała potyczka odbyła się tylko przy użyciu białej broni.



Miejsce ogniskowe w przepięknym zakątku nad Jeziorem Kielarskim.


niedziela, 23 października 2011
niedziela, 16 października 2011
środa, 12 października 2011
07-11.10 i znowu Czechy
Plan był taki:
1.dzień Śnieżnik
2.dzień Rychlebské Stežki
3.dzień Moraski Kras
4.dzień źródła rzeki Odry
Życie dość szybko zweryfikowało ten plan;-)
Ze Śnieżnika nici, gdyż w nocy smsem dostałam zaproszenie do niejakiego Martina na urodziny. To, żem pojechała.
Dość już pijana musiałam jechać dalej, pewnie ponad 30km, do Chaty pod górą Jeřáb.
Dojechałam, było super.


No ale o dniu drugim można zapomnieć już też;-)
Po południu wylądowałam w Ołomuńcu, który po sezonie również pięknie się prezentował, cicho i pusto.




Za to w poniedziałek pojechałam do Morawskiego Krasu.
Miałam teoretycznie jeden pociąg, bez przesiadek.
Ale w Ołomuńcu na dworcu nie działała elektronika, więc tak się skupiłam na tym, żeby usłyszeć, z którego peronu odjeżdża mój pociąg, że jak już usłyszałam, to byłam tak szczęśliwa, że nie słuchałam dalej.
I siedzę sobie w pociągu, masa ludzi wysiada pośrodku niczego, no ale...
W końcu pojawia się konduktorka:
-A wy nie wysiadacie?nie słyszeliście komunikatu na dworcu?
-eee nie
Się okazuje, że do mojego słownika dochodzi nowe słowo výluka;-))))))
Muszę się przesiąść do autobusu. Rower jedzie autem...
Jedziemy do Brna. Całe szczęście po mnie już tak wyjedzie kolega, ale najpierw muszę znaleźć mój rower!Udaje się to tylko dzięki pomocy pani konduktor.
I w końcu jedziemy do miejscowości Blansko, skąd też startujemy.


Jest ślicznie, co prawda nieco pada, jeszcze jesień mało posunięta, ale to nic. Nie ma w ogóle ludzi. Robimy okręg podziwiając Kras i olbrzymi kościół w Křtinach, zaprojektowany przez Santiniego.

Na koniec powrót. I znowu BRNO!!!
Zanim znalazłam wyjście przed dworzec (wielki jak w Warszawie) to mój autobus zdążył mi odjechać. Kazali jechać inną trasą, przez Přerov. Nieco dalej, ale miło, bo nie kazali nic dokupować do biletu.
Po ponad 3h w końcu ląduję w Ołomuńcu.
Jeszcze piwo, a właściwie 2 w knajpie dworcowej i czas iść spać, bo o 6:57 wracam do domu.
1.dzień Śnieżnik
2.dzień Rychlebské Stežki
3.dzień Moraski Kras
4.dzień źródła rzeki Odry
Życie dość szybko zweryfikowało ten plan;-)
Ze Śnieżnika nici, gdyż w nocy smsem dostałam zaproszenie do niejakiego Martina na urodziny. To, żem pojechała.
Dość już pijana musiałam jechać dalej, pewnie ponad 30km, do Chaty pod górą Jeřáb.
Dojechałam, było super.


No ale o dniu drugim można zapomnieć już też;-)
Po południu wylądowałam w Ołomuńcu, który po sezonie również pięknie się prezentował, cicho i pusto.




Za to w poniedziałek pojechałam do Morawskiego Krasu.
Miałam teoretycznie jeden pociąg, bez przesiadek.
Ale w Ołomuńcu na dworcu nie działała elektronika, więc tak się skupiłam na tym, żeby usłyszeć, z którego peronu odjeżdża mój pociąg, że jak już usłyszałam, to byłam tak szczęśliwa, że nie słuchałam dalej.
I siedzę sobie w pociągu, masa ludzi wysiada pośrodku niczego, no ale...
W końcu pojawia się konduktorka:
-A wy nie wysiadacie?nie słyszeliście komunikatu na dworcu?
-eee nie
Się okazuje, że do mojego słownika dochodzi nowe słowo výluka;-))))))
Muszę się przesiąść do autobusu. Rower jedzie autem...
Jedziemy do Brna. Całe szczęście po mnie już tak wyjedzie kolega, ale najpierw muszę znaleźć mój rower!Udaje się to tylko dzięki pomocy pani konduktor.
I w końcu jedziemy do miejscowości Blansko, skąd też startujemy.


Jest ślicznie, co prawda nieco pada, jeszcze jesień mało posunięta, ale to nic. Nie ma w ogóle ludzi. Robimy okręg podziwiając Kras i olbrzymi kościół w Křtinach, zaprojektowany przez Santiniego.

Na koniec powrót. I znowu BRNO!!!
Zanim znalazłam wyjście przed dworzec (wielki jak w Warszawie) to mój autobus zdążył mi odjechać. Kazali jechać inną trasą, przez Přerov. Nieco dalej, ale miło, bo nie kazali nic dokupować do biletu.
Po ponad 3h w końcu ląduję w Ołomuńcu.
Jeszcze piwo, a właściwie 2 w knajpie dworcowej i czas iść spać, bo o 6:57 wracam do domu.
niedziela, 2 października 2011
02.10 Święto Ziemniaka OLSZTYNEK rajd rowerowy
sobota, 1 października 2011
01.10.2011 Orzechowo
Subskrybuj:
Posty (Atom)