niedziela, 5 maja 2013

03-05.05 Majówka na Singlach

Wyjazd we czwartek po pracy, a właściwie to w nocy. Leje.
W Warszawie Śledziu montuje nasze rowery i jedziemy po jeszcze 2jkę jego znajomych gdzieś tam. Po dojechaniu gdzieś tam, leje jak z cebra, Piotrek mówi-zaparkujcie na parkingu (jest tam Park&Drive). No tylko zapomnielim, że nasze rowery jada na dachu.
Mój spadł, porysował się, ale poza tym nic się nie stało. Więcej szkód było na aucie, o krzywym bagażniku już nawet nie wspominam. Chłopaki na siłę poprostowali wszystko i z 2h opóźnieniem, ale jednak wyruszyliśmy do Świeradowa. Ok 10h dojechaliśmy. Ciągle pada, ale już nie leje.
Jeszcze rano mi chłopaki montują nową sztycę i już wtedy się decyduję, że jednak nie jadę tych zawodów, bo za trudne;-)))
Potem przemieściłam się do Nowego Miasta pod Smrekiem do Centrum przy Singlach. Kolega mi podwiózł plecak, więc super;-)) Rozbiłam domek i w las. Jest błoto-jest enduro, ale tym razem tego błota było za dużo!
Na koniec spotkałam 2 suczki amstafa po środku lasu, mega chude, z biegunką, ale każda miała obrożę, więc pewnie komuś zwiały. Ponieważ się mnie słuchały to postanowiłam je sprowadzić na dół. Trochę błądziłyśmy, suki dzikie-ciągle galopowały i polowały, ale grzecznie przybiegały na wołanie. Problem się zaczął już nisko jak się pojawili ludzie. Suki dały speeda i lecą szczekając. No to ja czerwona, bo jak się wytłumaczę, że to nie moje psy?Jak biegną przy mnie i to w obrożach, a w koło ani jednej żywej duszy. Ludziom nic nie zrobiły, ale za chwilę na horyzoncie pojawiła się starsza pani z pieskiem i mężem. No i suki do ataku. Myślałam, że z psa zostanie miazga, ale nie. Natomiast prawie ze mnie miazga została i chyba pani nie uwierzyła mi, że to nie są moje psy, a dzikie. Ale w tym momencie sobie powiedziałam -ok dziewczyny, radźcie sobie same i po pedałach uciekać.
W Centrum już większość ludzi była na tzw. Before Party. Można było sobie odebrać numerek, a skoro zapłaciłam to odbiorę, zwłaszcza, że na numerek było piwo. Co prawda miała być pierwsza beczka gratis, a zrobili 1 piwo na 1 numerek...well...Ale nikt nie zapisywał nic, więc na mój 111 ze 3 osoby wzięły piwo. W pewnym momencie przyszedł Śledź no i my mu dałyśmy te numerki, żeby sobie wybrał i szedł po piwo. Chwycił 111...
Na co Aga:-no i to był bardzo zły wybór.
Ale Śledziu głuchy poszedł.
Wraca, czerwony:-kurwa, co wy mi za numerek daliście!
Aha i bez piwa wrócił;-)))))

Jeszcze się tylko z dziewczynami umówiłam na jazdę następnego dnia po Singlach i poszliśmy spać. Rano strasznie mnie bolał brzuch, więc musiałam poczekać aż leki zadziałają z godzinę. W końcu się wygrzebałam, a ponieważ błoto dnia wczorajszego mi dało w kość zakupiłam lamerski błotniczek;-))))potem się okazało, ze już tak mokro nie było, no ale...
Zostało mi bardzo mało czasu więc wsiadam na rower i jadę, żeby zdążyć na umówione spotkanie.
Ale zaraz w lesie zatrzymuje mnie przecudny widok-promieni słonka przebijających się przez mgłę. Zaczęłam więc robić zdjęcia, a dziewczynom napisałam, że raczej się spotkamy później.

Po skończonej sesji pojechałam na Single. Najpierw chcę słynny polski czerwony Zajęcznik.
Mijam biuro zawodów i wjeżdżam na Single. SUPER!!!
Ale potem mega kiepsko oznakowane!!!
Gdy kończę, na starcie zaczynają się pojawiać zawodnicy.
Ja jadę na czarnego singla, a oni są na dojazdówce. Moja koszulka forumowa i kierunek jazdy wywołują u niektórych chwilę konsternacji. Miałam nawett plan przyczepić sobie numerek i wtedy jechać, to by dopiero się dziwili;-)))

Potem pojechałam czarnym do Czech i już jeździłam po tamtej stronie.
Między innymi nowym czarnym co się zaczyna przy Hubertce. Jest to zdecydowanie najlepszy Singiel!!!A potem drugi to nasz Zajęcznik, ale czarny jest the best!

Styrana na maxa wracam, idę po piwo a koleś: -i jak tam ci poszło na zawodach???
No tak...111;-)))))
Piwo w zachodzącym słonku, czego chcieć więcej?

Nie miałam siły jechać na Aftera do Świeradowa. Ale i na miejscu było super;-)))Piwo się lało, nauczyłam się dlaczego Czesi myją się nie w niedzielę, a w środę (středa je ho tam třeba czy jakoś tak) no i w ogóle.
Pozostało mi jeszcze tylko umyć rower i zostawić go w centrum.
Zadowolona umyłam, zaprowadziłam. Potem jeszcze się załapałam na ognisko i grzecznie, żem poszła spać.
Jak rano poszłam po rower...jak go zobaczyłam to spaliłam buraka, szybko go zabrałam i w nogi;-))))tak ślicznie go umyłam;-))))
Pozostało się jeszcze spakować i pożegnać.
Zawiozłam rzeczy do auta i ruszyłam na Zajęcznik. Podłączyłam się pod robienie fotek. W tym czasie na Singlu działy się rózne dziwne rzeczy. Ludzie wyłazili z krzaków, łazili pod prąd itd, czeski film! A wszystko przez wspomniane beznadziejne oznakowanie.

Na koniec ze wszystkimi jeszcze raz zajechaliśmy do Centrum. Zjedliśmy kiełbaskę z grilla i do domu wio.