wtorek, 12 kwietnia 2011

15-17.04 Rzeszów-platynowe płyty

Dokładnie pamiętam dzień, gdy po raz pierwszy w życiu zetknęłam się z poezją Bogdana Loebla...
12.07.2009r. koncert SDM-u w Iławie.
"Blues nocy bieszczadzkiej" usłyszałam na próbie przed koncertem i słowa mnie poraziły. I tylko zapytałam się:
-Krzyś, kto to napisał???
-Loebl.
-KTO???
-Bogdan Loebl, ten od Breakoutów.
Hmmm...no ok, nie mam zielonego pojęcia kto to.
Potem jeszcze w garderobie:
-Krzyś, ta piosenka jest niesamowita!!!
-Aaaaa, widzicie, widzicie?!?W końcu ktoś się na niej poznał!
Potem jeszcze przez cały wieczór mówiłam Krzyśkowi, że muszę te słowa sobie zapisać.
No ale jakoś tak nie wychodziło, a i posiadówka na pomoście nad Jeziorakiem szybko się skończyła...
No trudno, nie mam to nie mam, następnym razem zapiszę.
Mija kilka dni.
Jest 15.07.2009, godzina prawie 24 i sms:
-Wejdź na www sdm art pl.
-A czy nic się nie obrazisz, jak zrobię to rano, bo już śpię?
-Nie.
A rano w pracy aż się popłakałam widząc to:
http://staredobremalzenstwo.com.pl/sdm/index.php?option=com_content&task=view&id=80&Itemid=1
Tak się zaczęła moja przygoda z Bogdanem Loeblem i z Bluesem nocy bieszczadzkiej;-)))

Piotr Kabaj Prezes Zarządu/Dyrektor Generalny EMI MUSIC and me;-)))))



Bogdan Loebl-autor wiersza "Blues nocy bieszczadzkiej" i całej masy innych wierszy. To jego są słowa podejrzewam, że większości piosenek Nalepy,zespołu Breakout i wielu, wielu innych artystów.
Niesamowity człowiek...and me;-)))
A jak powstała fotka z okładki?
Wędrowaliśmy Świdowcem, tego dnia ciągle były burze, ale wkoło.
Gdy zrobiło się dość ciemno Aleš zdecydował, że rozbijamy szybko namioty, żeby przetrwać burzę. I akurat pod krzyżem.
-Petr, może byśmy tak trochę dalej postawili namiot, bo krzyż będzie ściągał pioruny?
-Dobrze.
Wziął namiot i przesunął go o...metr.
Całe szczęście piorunów nie było, ani nawet oczekiwanej burzy.

W oczekiwaniu na burzę na moment wyszło trupie, srebrne słońce zza chmur. Zrobiłam podobną fotkę leżąc, z "okna" a właściwie drzwi namiotu, ale jednak perspektywa była zła, i choć nie chciało mi się wstawać, mówię-no dobra, niech stracę.
Wstałam, cyknęłam zdjęcie i się znowu położyłam.
Po 4h czekania na burzę znudziło nam się i poszliśmy w stronę Tempej;-)

Jakim cudem zdjęcie to trafiło do Krzyśka, to już osobna historia;-)
Ale trafiło i się spodobało, i jest na okładce.
PS-mgły świdowcowe też są, ale w środku albumu;-)))

PS2-a niedługo wszyscy dostaniemy GRANITOWE płyty;-))))