poniedziałek, 19 września 2011

16-22 września Harrachov





Zaczęło się od pociągu, który miał milion godzin spóźnienia. Najpierw zerwana sieć pod Częstochową, potem palący się pociąg za Wałbrzychem, a na dodatek ukradli mi całą czeską kasę...
Pierwszego dnia, aby zdążyć na autobus o 7 rano musiałam się ewakuować oknem;-)
Potem nie udało mi się kupić mapy interesującego mnie terenu, więc pojechałam gdzie indziej innym cyklobusem.
A potem już było ślicznie.
W sumie tylko pół dnia deszczu.
I najlepszy na świecie naleśnik w Chatce Górzystów, z piwem całość 9zeta!!!




;-)))